Podróże pociągiem – uwag kilka
Nie jeżdżę pociągiem często, ot kilka razy w roku. Mieszkam daleko od miasta rodzinnego. Moja podróż do domu trwa 9:30-10:30 godzin. Na taką podróż wybieram kolej i jadę właściwie cały dzień. Nie mam problemów z czytaniem czy pracowaniem w czasie jazdy pociągiem. Zresztą właśnie jestem w drodze. A zatem czas jazdy mogę wykorzystać w pełni. Chyba, że obok mnie jedzie ,,niewygodny pasażer”.
Nie wiem czy zostanę dobrze zrozumiana, ale nie odpowiada mi to, że ludzie rozmawiają przez telefon czy ściągają buty. Sama pokonuje setki kilometrów pociągiem, również zimą. Nie wyobrażam sobie jednak jazdy 10 godzin w kozakach do kolan. Więc zmieniam buty. Kozaki są w walizce albo torbie, a ja jadę w adidasach. Nie rozmawiam też przez telefon będąc w przedziale. Właściwie to staram się wcale nie rozmawiać w czasie jazdy pociągiem.
Zdarza mi się, że z powodu konieczności dojazdu do miasta, w którym mieszkam, na konkretną godzinę (np. z powodu obowiązków zawodowych), muszę się przesiąść i jadę Pendolino. Tam na wyświetlaczach w przedziałach od jakiegoś czasu są przedstawiane zasady dobrego zachowania w pociągu, taki savoir vivre. I bardzo dobrze. Tam są wskazane m.in. kwestie butów (że lubią nasze stopy, więc nie pozbawiajmy ich możliwości wspólnego spędzenia czasu, czy coś w tym stylu) i żeby właśnie rozmowy telefoniczne o pogodzie (czy sylwestrze w wykonaniu mojej dzisiejeszej współpasażerki) pozostawić na czas, gdy się pociąg opuści. Uważam, że to bardzo dobra inicjatywa. Jeżdżę pociągami na długie trasy od ponad 7 lat i sama jakiś czas temu chciałam wysłać do PKP wiadomość z propozycją opracowania tego rodzaju poradnika (sama chciałam również się w to włączyć, bo najwygodniej jest powiedzieć, że jest źle i oczekiwać zmiany, a inaczej oczekiwać zmiany i włączać się w jej dokonanie). Na szczęście ktoś mnie ubiegł i zajął się tym znakomicie, więc ja mogę zająć się czymś innym.